Playlista

sobota, 28 lutego 2015

Kolejny dzień

Jeśli chodzi o opowiadanie, to niedługo już coś dodam. Trochę mnie przyblokowało, ale już minęło :)
Mam dziś dość ciekawy dzień. Ferie się kończą, a ja powinnam sprzątać. Za to, koloruję obrazki z bratem. Ciekawe zajęcie, prawda? Proszę się nie śmiać, to poważna sprawa!
Mam nadzieję, że się doczekacie następnego opowiadania. Zdradzę Wam, że będzie to kontynuacja tego co dodałam ostatnim razem.
Do zobaczenia
Vierna

P.S. Dzięki za 792 wyświetlenia!! :3

sobota, 14 lutego 2015

Kumple

Nikt nie ogarnie moich kumpli.
Dziś (a raczej wczoraj) mieliśmy w domu tzw. Sushi Party. Była cała nasza paczka znajomych, dorośli i dzieci. Ja i moi kumple poszliśmy na górę i ogólnie gadaliśmy, wygłupialiśmy się itd.
W którymś momencie, Adam, powiedział, że idzie do swojej samotni. Pozwoliliśmy mu, ale po jakiejś minucie wyszłam, by pójść tam gdzie król chodzi piechotą. Oczywiście pomyślałam, że Adam jest w łazience, ale światło było zgaszone więc weszłam do środka. Wtedy coś mnie tknęło. Schyliłam się i otworzyłam szafkę pod zlewem. I kto tam był? Oczywiście Adaś.
- Co ty tu robisz?
- To moja samotnia.
- To moja łazienka. Wypad stąd po zawołam Karolinę.
- To moja samotnia.
Ta rozmowa była dłuższa, ale sens był taki sam jak tego urywka.
W końcu poszłam po jego dziewczynę, Karolinę, by mu przemówiła do rozsądku.
Na korytarzu wpadłam na drugiego kumpla - Antka.
Powiedziałam mu co zrobił Adaś, a potem poszłam po Karolinę. Wróciłam sama. Wchodzę. Zdziwiło mnie, że nie ma Antka, bo widziałam jak wchodził do łazienki.
- Nie, tylko nie to. - Jęknęłam i otworzyłam szafkę. I co zobaczyłam? Antka i Adasia wciśniętych pod zlewem z telefonami.
- Poddaję się. Idę na dół.
I tak oto skończyła się historia o szalonych kumplach.
Koniec.
Vierna

piątek, 6 lutego 2015

Krótko

Szybciej! Zaraz cię dogonią! Uciekaj!
Biegłam przez zarośla, potykając się i raniąc gołe stopy. Łykałam słone łzy, ale się nie zatrzymywałam.
Chcesz umrzeć, tak?
- Nie, nie chcę. - Szepczę.
Więc się pośpiesz! Jeszcze trochę i będziesz na miejscu.
Ten głos nie dawał mi spokoju od tygodnia. Dzień po jego pojawieniu się, zaczęłam spotykać potwory.
Biegłam ile sił w nogach. Jednak ziemia mi nie sprzyjała i niedługo leżałam na niej, przez jeden, niezauważony korzeń. Szybko się podniosłam, a wtedy obok mnie przeleciała strzała i wbiła się tam, gdzie przed chwilą miałam dłoń. Spojrzałam na broń, wyobrażając sobie, co by było, gdyby przebiła mi rękę.
Wtedy by cię zabili, co i tak zrobią, jeśli się nie pospieszysz!
Nawoływania z wnętrza głowy przywróciły mi świadomość i znów zaczęłam szaleńczy bieg przez krzaki.
Bałam się. Bałam się śmierci.
Z tą myślą szukałam drogi do jedynego bezpiecznego miejsca dla mnie.
Do Obozu Herosów.
Wiedziałam o nim tylko z opowieści taty.
Tata...
Stłumiłam łzy, ale musiałam się na chwilę zatrzymać.
Oparłam rękę na pniu drzewa i pochyliłam głowę, ciężko dysząc.
Wspomnienia z owej nocy przeleciały przez moją głowę jak torpedy.
Harpie, miecz ojca, śmierć macochy, śmierć taty.
To wszystko przyprawiło mnie o zawroty głowy, a moim ciałem wstrząsnęły gwałtowne konwulsje.
Wtedy usłyszałam krzyki potworów. Wiedziałam, że nie zdołam im uciec, ale spróbowałam swoich sił. Wiedziałam, że na nic dalsza ucieczka, ale biegłam dalej.
Ale to był koniec.
Osunęłam się na ziemię, wyczerpana i wystraszona. Rozejrzałam się wokół.
- A więc umrzesz w takiej scenerii. - Uniosłam lekko kąciki ust. Zawsze wyobrażałam sobie, że umrę w towarzystwie lekarzy i szpitalnej bieli. Myliłam się.
Ułożyłam głowę na trawię i spojrzałam w stronę nadbiegających stworów. Pierwsze przybyły piekielne ogary, a za nimi harpie. Zamknęłam oczy przygotowując się na pierwszy cios. Zadowolone ogary zawyły do ostatniego księżyca mego życia ciesząc się ze zdobyczy.
Ja uroniłam ostatnią łzę.
Nie poddawaj się! Masz jeszcze szansę, uciekniesz!
Nie, nie dam rady. Już za późno.
Nie! Ucie...
Głos urywa się wraz z moim życiem.



Tak, jednak napisałam!!!
Nie uważam, że to jest wielce dobre, ale tyle wymyśliłam. Chciałabym poznać waszą opinię.

Nie każdy heros musi przeżyć w naszych opowiadaniach. Czasami odchodzi, a my nawet nie znamy jego imienia.
Bo życie jest krótkie.
Do zobaczenia
Vierna