Playlista

środa, 4 marca 2015

Herosi z NYC rozdział I

Katherin Destin, córka Hadesa, przechadzała się po lesie, w pobliżu granicy obozu. Nie chciało jej się brać udziału w zwykłych obozowych zajęciach. Chyba jedyne zajęcia jakie lubiła to szermierka z panem Jacksonem i zajęcia z posługiwania się Mgłą, ale prowadząca, Hazel, była Rzymianką i przyjeżdżała tylko co trzy tygodnie do Obozu Herosów. Więc gdyby nie posiłki i szermierka, Katherin cały swój wolny czas spędziłaby w lesie, ewentualnie w domku Hadesa.
Wyciągnęła swój sztylet ze stygijskiego żelaza i zaczęła wbijać go w pień najbliższego drzewa. Wiedziała, że  jakaś niewinna driada bardzo cierpi, ale duchy natury zbyt się bały by zareagować.
- Hej, hej, hej. Ranisz niewinne drzewo. - Zza drzew wyłonił się wysoki mężczyzna. Miał bladą skórę, czarne, krótko przystrzyżone włosy i czarne oczy. Miał czarne dżinsy i czarny t-shirt z czaszką, na którą narzuconą miał skórzaną kurtkę. Oczywiście czarną. Gdy zbliżył się do dziewczyny, temperatura powietrza spadła o jakieś siedem stopni. Katherin uśmiechnęła się i wyciągnęła sztylet z pnia drzewa. To był rzadki widok. Córka Hadesa zwykle się nikogo nie słuchała, a tym bardziej się NIE uśmiechała.
- Oj, daj spokój. - Choć Katherin miała już dwadzieścia lat, poczuła się nagle jak małe dziecko. Podeszła do mężczyzny i przytuliła go. - Tęskniłam za tobą, bracie.
Nico di Angelo, bo tak mężczyzna się nazywał, odwzajemnił uścisk siostry. W przeciwieństwie do niego, Katherin miała śniadą cerę, długie, proste, ciemnobrązowe włosy i czekoladowe oczy.
- Kiedy przyjechałeś? - Spytała Katherin, gdy już puściła brata. Nico bowiem miał już dwadzieścia sześć lat i raz na jakiś czas wyjeżdżał i nie wiadomo wtedy było kiedy wróci.
- Jakieś dziesięć minut temu? - zaśmiał się, jednak prawie od razu spoważniał.
Katherin zmarszczyła brwi. Spojrzała na Nica wzrokiem pod tytułem: "Co się stało?"
- Czujesz to? - dopiero po tych słowach do Katherin dotarło to uczucie. To nie było tak, że dopiero teraz się pojawiło. Brunetka czuła to już wcześniej, po prostu przyzwyczajona do czegoś takiego ignorowała to. Pokiwała głową.
- Śmierć.
- Tuż przy granicy.
Dzieci Hadesa zaczęły biec, instynktownie wybierając kierunek. W końcu dotarli do leśnej granicy Obozu. Gdyby zechcieli biec dalej, dotarliby po jakimś czasie do niewielkiego miasteczka o nazwie Blackspoot. Katherin wzięła głęboki oddech, zamknęła oczy i spróbowała wyczuć ciało. W końcu otworzyła oczy.
- To jakieś dwieście metrów od granicy.
- Nie lubię jak tak robisz.
- Jak?
- Jak wyczuwasz martwe ciała. Jak otwierasz oczy przeszywa je wtedy złoty błysk i to upiornie wygląda. - Katherin posłała bratu kpiący uśmiech.
- Czyżby cię to przerażało? - Nico w odpowiedzi poczochrał jej włosy, co tylko on mógł zrobić bez narażania życia.
- Lepiej chodźmy po to ciało.
Herosi szybko pokonali dystans i znaleźli się na miejscu "zbrodni".
To była dziewczyna. Leżała pod dębem w kałuży krwi. Nogi zostały bestialsko odgryzione, tułów całkowicie zmasakrowany. Co dziwne, ręce i głowa miały drobne rany i były prawie, że idealnie zachowane. Włosy martwej były czarne i krótkie, sięgały ramion. Oczy, wciąż szeroko otwarte, były żółte. Katherin podeszła do dziewczyny. Uniosła dłoń nad jej twarz.
- Zmarła jakieś dwadzieścia godzin temu. - spojrzała na to, co zostało z brzucha ofiary - sądząc po stanie ciała, zabiły ją piekelne ogary. Najprawdopodobniej próbowała dostać się do Obozu. Gdyby próbowała od innej strony, na przykład od Sosny Thalii, zauważyliby ją i by jej pomogli. Ale ona wybrała drogę przez las, więc pewnie mieszkała w Blackspoot.
- Powinnaś pracować w policji w dziale morderstw. Mogę ci załatwić posadę. - Zaśmiał się ponuro Nico i obejrzał uważnie ciało dziewczyny. - Chyba powinniśmy ją zabrać. Lepiej żeby potwory nie zbeszcześciły jej ciała do końca.
- Tak, ale lepiej na razie przenieśmy ją tylko za granicę, po co straszyć biednych herosów? - Ostatnie słowa powiedziała z ironią, na co Nico przewrócił jedynie oczami.
- Znalazłabyś sobie przyjaciół. - mruknął, i wziął pozostałości dziewczyny na ręce.

Tak jak widzicie, jest pierwszy rozdział, że tak powiem :). Może trochę drastycznie, ale zależało mi na tym, by nawiązać do pierwszej miniaturki, jaką zamieściłam. Mam nadzieję, że się wam spodoba i napiszecie o tym w komentarzu, lub napiszecie ostrą krytykę, dzięki czemu się poprawię :D.
Do zobaczenia
Vierna

niedziela, 1 marca 2015

1 marca

Do tej pory nie zdawałam sobie sprawy, że 1 marca, to dzień żołnierzy wyklętych. Jest to dzień żołnierzy antykomunistycznych, którzy walczyli o niepodległą Polskę, bez komunizmu. Dopiero dziś rano na wattpadzie, dziewczyna, która pisze bloga o Powstaniu Warszawskim mnie oświeciła, ciekawe prawda?
A wy? Wiedzieliście o tym święcie?
Vierna

sobota, 28 lutego 2015

Kolejny dzień

Jeśli chodzi o opowiadanie, to niedługo już coś dodam. Trochę mnie przyblokowało, ale już minęło :)
Mam dziś dość ciekawy dzień. Ferie się kończą, a ja powinnam sprzątać. Za to, koloruję obrazki z bratem. Ciekawe zajęcie, prawda? Proszę się nie śmiać, to poważna sprawa!
Mam nadzieję, że się doczekacie następnego opowiadania. Zdradzę Wam, że będzie to kontynuacja tego co dodałam ostatnim razem.
Do zobaczenia
Vierna

P.S. Dzięki za 792 wyświetlenia!! :3

sobota, 14 lutego 2015

Kumple

Nikt nie ogarnie moich kumpli.
Dziś (a raczej wczoraj) mieliśmy w domu tzw. Sushi Party. Była cała nasza paczka znajomych, dorośli i dzieci. Ja i moi kumple poszliśmy na górę i ogólnie gadaliśmy, wygłupialiśmy się itd.
W którymś momencie, Adam, powiedział, że idzie do swojej samotni. Pozwoliliśmy mu, ale po jakiejś minucie wyszłam, by pójść tam gdzie król chodzi piechotą. Oczywiście pomyślałam, że Adam jest w łazience, ale światło było zgaszone więc weszłam do środka. Wtedy coś mnie tknęło. Schyliłam się i otworzyłam szafkę pod zlewem. I kto tam był? Oczywiście Adaś.
- Co ty tu robisz?
- To moja samotnia.
- To moja łazienka. Wypad stąd po zawołam Karolinę.
- To moja samotnia.
Ta rozmowa była dłuższa, ale sens był taki sam jak tego urywka.
W końcu poszłam po jego dziewczynę, Karolinę, by mu przemówiła do rozsądku.
Na korytarzu wpadłam na drugiego kumpla - Antka.
Powiedziałam mu co zrobił Adaś, a potem poszłam po Karolinę. Wróciłam sama. Wchodzę. Zdziwiło mnie, że nie ma Antka, bo widziałam jak wchodził do łazienki.
- Nie, tylko nie to. - Jęknęłam i otworzyłam szafkę. I co zobaczyłam? Antka i Adasia wciśniętych pod zlewem z telefonami.
- Poddaję się. Idę na dół.
I tak oto skończyła się historia o szalonych kumplach.
Koniec.
Vierna

piątek, 6 lutego 2015

Krótko

Szybciej! Zaraz cię dogonią! Uciekaj!
Biegłam przez zarośla, potykając się i raniąc gołe stopy. Łykałam słone łzy, ale się nie zatrzymywałam.
Chcesz umrzeć, tak?
- Nie, nie chcę. - Szepczę.
Więc się pośpiesz! Jeszcze trochę i będziesz na miejscu.
Ten głos nie dawał mi spokoju od tygodnia. Dzień po jego pojawieniu się, zaczęłam spotykać potwory.
Biegłam ile sił w nogach. Jednak ziemia mi nie sprzyjała i niedługo leżałam na niej, przez jeden, niezauważony korzeń. Szybko się podniosłam, a wtedy obok mnie przeleciała strzała i wbiła się tam, gdzie przed chwilą miałam dłoń. Spojrzałam na broń, wyobrażając sobie, co by było, gdyby przebiła mi rękę.
Wtedy by cię zabili, co i tak zrobią, jeśli się nie pospieszysz!
Nawoływania z wnętrza głowy przywróciły mi świadomość i znów zaczęłam szaleńczy bieg przez krzaki.
Bałam się. Bałam się śmierci.
Z tą myślą szukałam drogi do jedynego bezpiecznego miejsca dla mnie.
Do Obozu Herosów.
Wiedziałam o nim tylko z opowieści taty.
Tata...
Stłumiłam łzy, ale musiałam się na chwilę zatrzymać.
Oparłam rękę na pniu drzewa i pochyliłam głowę, ciężko dysząc.
Wspomnienia z owej nocy przeleciały przez moją głowę jak torpedy.
Harpie, miecz ojca, śmierć macochy, śmierć taty.
To wszystko przyprawiło mnie o zawroty głowy, a moim ciałem wstrząsnęły gwałtowne konwulsje.
Wtedy usłyszałam krzyki potworów. Wiedziałam, że nie zdołam im uciec, ale spróbowałam swoich sił. Wiedziałam, że na nic dalsza ucieczka, ale biegłam dalej.
Ale to był koniec.
Osunęłam się na ziemię, wyczerpana i wystraszona. Rozejrzałam się wokół.
- A więc umrzesz w takiej scenerii. - Uniosłam lekko kąciki ust. Zawsze wyobrażałam sobie, że umrę w towarzystwie lekarzy i szpitalnej bieli. Myliłam się.
Ułożyłam głowę na trawię i spojrzałam w stronę nadbiegających stworów. Pierwsze przybyły piekielne ogary, a za nimi harpie. Zamknęłam oczy przygotowując się na pierwszy cios. Zadowolone ogary zawyły do ostatniego księżyca mego życia ciesząc się ze zdobyczy.
Ja uroniłam ostatnią łzę.
Nie poddawaj się! Masz jeszcze szansę, uciekniesz!
Nie, nie dam rady. Już za późno.
Nie! Ucie...
Głos urywa się wraz z moim życiem.



Tak, jednak napisałam!!!
Nie uważam, że to jest wielce dobre, ale tyle wymyśliłam. Chciałabym poznać waszą opinię.

Nie każdy heros musi przeżyć w naszych opowiadaniach. Czasami odchodzi, a my nawet nie znamy jego imienia.
Bo życie jest krótkie.
Do zobaczenia
Vierna


sobota, 31 stycznia 2015

Wielkie Planowanie, czyli jak ja to jestem (nie)zorganizowana.

Nawet nie wiecie jakim jestem leniem.
Obiecałam, że jeszcze w tym miesiącu miałam umieścić jakieś fanfiction, ale oczywiście, jak to ja, nawet nie zaczęłam pisać.
Przepraszam was i mam nadzieję, że za niedługo uda mi się coś umieścić.
Do zobaczenia, ludziki
Vierna

wtorek, 27 stycznia 2015

Ach życie

Witajcie! Jak wam minął weekend?
Ja w niedzielę prowadziłam konkurs kolęd w kościele (rzucałam w ludzi owsem, ale radocha!!), a później razem z chórem z muzycznej występowaliśmy na jakimś koncercie noworocznym.
Mówię wam, ale gafę popełniłam! Wprowadzałam na scenę drugi rząd. Zawsze najpierw wchodził pierwszy rząd, a później drugi ustawiał się za nim. Tym razem wchodził najpierw trzeci, a ja co? Oczywiście bujam w obłokach i poszłam za nich, a nie przed nich. Na szczęście inni myśleli trzeźwo i naprawili mój błąd, mam tylko nadzieję, że nie byłam AŻ TAK czerwona...

Wesoło, prawda?

Jutro mamy kartkówkę ze znajomości lektury Romeo i Julia. Skończyłam czytać ostatni akt wczoraj w nocy więc jestem obtrzaskana z tym tematem, że cho cho!!

Zaczęłam też czytać książkę Malowany Człowiek. Czytał już ktoś? Polecacie? Bo ja jestem dopiero na trzydziestej stronie i nawet mi się podoba.

Właśnie do pokoju weszła ma siostra ogłaszając bym zbierała się na gitarę. Oczywiście wywróciłą mi ramę do tkania na technikę (nienawidzę techniki!!Wina tkania!), a ja się wkurzyłam, powiedziałam jej, żeby sobie poszła i dała mi spokój. Dobra lecę
Pa
Vierna